Uśmiechaj się, gdy inni będą próbowali zarazić cię pesymizmem. Pozostań sobą. Ponad wszystko nie próbuj się zmieniać, aby zaimponować komuś, kto uważa, ze nie jesteś wystarczająco dobry. Zmieniaj się tylko po to, by się rozwijać i stawać się lepszym człowiekiem. Dbaj o siebie, a nie o to, jak cię postrzegają inni. 4. C'EST LA VIE! Życiowa układanka. Wszystko, co się dzieje jest po coś. To, co się wydarza ma głęboki sens. 5. DOBROSTAN. Magia myśli i słów. Wewnętrzna moc uzdrawiania. Wpływ energii myśli i słów na kreowanie stanu choroby lub zdrowia w ciele. 6. RESILIENCE. Moc spokoju i szczęścia. „Wszystko jest po coś, Pan Bóg się nie myli w swoich zrządzeniach” – powiedział Niedzieli ks. Władysław Zązel, kapelan Związku Podhalan, świadek tragicznych wydarzeń w Nowej Białej, który w dniu wybuchu pożaru głosił misje w tamtejszym kościele parafialnym (s. 15). Co do energii, to czerpię ją zewsząd. Z wegetariańskiego jedzenia, z ogromnej ilości wody, którą codziennie pije, z marzeń, z ludzi, którymi się otaczam, z czasu, który spędzam z moją suczką Wiesią. Wszystko jest energią, ja po prostu staram się wyłapywać tę najlepszą. A ona regeneruje się sama gdy śpię! [śmiech]. Wszystko Dzieje Się Po Coś Cytaty. Wszystko, co dzieje się w naszym życiu ma swoje znaczenie i cel. Często jednak nie jesteśmy w stanie. Kolekcje. 0 1.6k. Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd Hỗ Trợ Nợ Xấu. Przez długą chwilę biegałem po ogrodzie razem z wiatrem, ciesząc się tym niezwykłym porankiem. To musiał być wspaniały dzień. Przecież tak cudownie się zaczął – pomyślałem i pobiegłem do domu, bo mój brzuszek przypomniał mi, że nic jeszcze tego ranka nie jadłem. A nie lubię chodzić głodny. Chyba jak każdy kot. Bardzo lubię jeść. Wchodzę do domu, a tu wszyscy biegają, coś krzyczą, potykają się o szafki, zderzają w drzwiach. Normalnie, jakby nie ten dom. Zwykle taki spokojny, a dziś jak z innej bajki. Nie wiedziałem, co się stało, więc na chwilę przycupnąłem w bezpiecznym miejscu by podsłuchać, o czym wszyscy mówią, a właściwie chwilami krzyczą, jeden przez drugiego. Zdarzyło ci się kiedyś zaspać do szkoły lub pracy? Jeśli tak, to dzięki tej bajce wspomnienia na nowo ożyją. To samo bowiem spotkało całą rodzinę Pogodnych. Nikt do końca nie wiedział, czemu budziki nie zadzwoniły, ale to, co działo się po nagłym przebudzeniu było i śmieszne i bolesne. Na szczęście nikt bardzo nie ucierpiał i po krótkiej rodzinnej panice, wszystko powoli wracało do normy. Już po chwili okazało się, że dzięki zaspaniu, Krzyś nie musiał siedzieć w szkole i czekać na nauczycielkę, bo ta akurat utknęła w ulicznym korku. Kiedy nie wszystko idzie tak, jakbyśmy chcieli Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – tak całe zdarzenie podsumował pan Andrzej i wszyscy przyznali mu rację. Również Afik, który w tym samym momencie przypomniał sobie zdarzenie z rodzinnego domu w opuszczonym ogrodzie. Uwielbiał wygrzewać się na słońcu, ale to, jak wiadomo, czasem chowa się za chmurami. Tamtego dnia nie zamierzał inaczej spędzać dnia. Niestety, pogoda pokrzyżowała mu plany i z powodu deszczu, musiał zostać w domu. Z pomocą mamy jakoś udało mu się miło spędzić czas, a nawet zobaczyć piękną tęczę. Nie wiedział jednak, że ten dzień będzie jeszcze lepszy, niż gdyby przez cały czas świeciło słońce. Gdy tylko przestało padać, Afik wybiegł do ogrodu, a tam… . O tym, co takiego zobaczył nasz bohater, dowiesz się z bajki. Poznasz też super rymowankę, która pomaga pamiętać, że we wszystkim, co nas spotyka, kryje się coś dobrego. Trzeba tylko umieć to zobaczyć, a wtedy nawet najbardziej niechciane scenariusze pisane przez życie, mogą okazać się czymś dobrym i korzystnym. Fragment – Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – powiedział Pan Andrzej. – Jak widać, wszystko dzieje się po coś. Trzeba tylko wierzyć, że tak jest i tego się spodziewać. Bo skoro się tak stało, to po coś to było, prawda dzieci? Nie wiem, czy one dobrze to zrozumiały, ale ja na pewno tak. Moja mama też mi często powtarzała, że wszystko, co się na świecie dzieje, jest po coś. Nie ma przypadków. Ale nie każdy o tym wie i nie każdy potrafi tak na wszystko patrzeć. Bo kiedy coś się nie udaje, to od razu się smucimy, albo jesteśmy źli. I psuje nam się humor. A trzeba robić na odwrót. Jak coś się nie udało, to od razu trzeba znaleźć taką jedną cudowną myśl, która pomoże zobaczyć w tym coś dobrego dla nas. To znaczy, że to, co nam się wydaje, że jest złe, ma w sobie ukrytego coś lepszego dla nas, tylko jeszcze tego nie widać. Wiele osób nigdy tego nie zauważy, ale ja nauczę Cię słów, które pomogą Ci to odkrywać. Przejdź do pełnej wersji Każdy może zostać optymistą Czy myślisz, że zwykła bajka o pozytywnym myśleniu, może zmienić zachowanie dziecka? Mając w głowię prostą rymowankę, którą znaleźć można w bajce, umysł dzieci rzadziej będzie uruchamiał płacz i złość. Nowe przekonanie będzie dla niego kolorowym filtrem, dzięki któremu skupiać się będzie na szukaniu czegoś dobrego i fajnego w każdym niespodziewanym zdarzeniu. Będzie ono dla niego bardziej zagadką, niż przysłowiowym końcem świata. Słowa te przydadzą się też dorosłym. W końcu trudno wychować optymistę, samemu będąc pesymistycznie nastawionym do świata, prawda? Gdy następnym staniesz przed sytuacją, którą ocenisz jako pech, nieszczęście i błąd, rymowanka stanie się twoim światełkiem i pomoże dostrzec jasne strony. Tego nauczyła się cała rodzina Pogodnych i tak samo może stać się w twojej rodzinie. W czym jeszcze może pomóc bajka o pozytywnym myśleniu? Przyda się dzieciom, które: reagują płaczem, gdy coś się nie uda, smucą się, gdy coś idzie nie tak, jak miało iść, nie lubią zmian, złoszczą się, gdy nie dostają tego, co chcą, nie potrafią pozytywnie myśleć o tym, co je spotyka. Pomocna będzie też dla Ciebie, jeśli: chcesz nauczyć dzieci skupiania na tym, co dobre w życiu, masz przed sobą życiowe zmiany: zmiana pracy, miejsca zamieszkania, szkoły dla dzieci i nie wiesz, jak przygotować na to swoje pociechy, pragniesz nauczyć dzieci pozytywnego myślenia, chcesz odpocząć po pracowitym dniu i miło spędzić czas z dzieckiem. Myślisz, że bajka o pozytywnym myśleniu “Wszystko jest po coś” spodobałaby się twojemu dziecku? Jeśli tak, możesz mu dać o wiele więcej. Ta bajka jest jedną z 21 opowieści, które dostępne są w zbiorze pt. Przygody Kota Afika Pozytywne przekonania w formie rymowanek. Wzruszają, śmieszą, uczą, zapadają w serce i umysł Możesz wybrać wersję do czytania lub słuchania. Albo też obie wersje, bo czasem zechcecie poczytać, a innym razem wspólnie posłuchać jednej z wesołych i uczących czegoś nowego bajek. Ebook i audiobook zawiera następujące bajki: 1. Nowa rodzina 2. Wizyta u pani weterynarz 3. Wyznanie Krzysia4. Wszystko jest po coś5. Trudne słowo NIE6. Czy w ciemności mieszkają potwory?7. Gdy nie chce się uczyć8. Lubię siebie9. Nikt nie musi być winny10. Kiedy kończy się zabawa 11. Kochasz mnie, czy nie?12. Sztuka słuchania13. Jesteś ważny14. Każdy jest wyjątkowy15. Niesprawiedliwe słowa16. Kto próbuje, temu się udaje17. Daj mi chwilkę18. Sukces – to takie proste. Część I19. Sukces – to takie proste. Część II20. Potrzebuję twojej pomocy. Część I21. Potrzebuję twojej pomocy. Część II Wszystkie rymowanki wplecione w przygody kota Afika, to pewnego rodzaju afirmacje dla dzieci, czyli pozytywne myśli, które pomagają w budowaniu dobrych, korzystnych i wspierających przekonań. Jeśli dobrze się zakorzenią w umyśle i sercu, pozostaną z nimi na całe życie i pomogą je przeżyć najpiękniej, jak to tylko możliwe. To nie koniec Bajka o pozytywnym myśleniu może być wspaniałą okazją do wspomnień. Warto wrócić do zdarzeń, które na pierwszy rzut oka wydawały się czymś złym, czy pechowym i poszukać tego, co dobrego ze sobą niosły. Po upływie czasu, łatwiej to dostrzec i zapamiętać, by w przyszłości od razu skupić się na ukrytych korzyściach i na tym, jak spawy przybrały korzystny obrót. Czasem będzie lepszy, niż moglibyśmy się spodziewać. Warto rozmawiać z dziećmi na temat pozytywnego myślenia, które nie jest chodzeniem w różowych okularach i udawaniem, że nic się nie stało, kiedy się stało. Bo jeśli upadnie i uderzy tak, że boli kolano, ręka, a może nawet głowa, to tak jest. I nie ma w tym nic złego, bo ból sam w sobie nie jest ani zły ani dobry. On po prostu jest i trzeba go zaakceptować, po czym zapytać, czego można się od niego nauczyć. Co dobrego można wyciągnąć nawet z bardzo przykrego i bolesnego doświadczenia. To na początku trudne, ale z czasem uwalnia od lęku przed porażką i wychodzeniem ze strefy komfortu. *Tekst zawiera linki afiliacyjne do Programu Partnerskiego Wydawnictwa Złote Myśli Dołączył: 2017-06-01 Miasto: Żory Liczba postów: 13586 9 stycznia 2018, 12:55 Z serii "filozoficzne myśli, gdy mam doła, bo życie mnie kopie w dupę"Czy uważacie, że stwierdzenie "wszystko dzieje się po coś" w odniesieniu do nieprzyjemnych zdarzeń, które nam się przytrafiają, to prawda? Myślicie, że nieszczęścia i przeszkody w życiu są po to, by wyszło z nich coś dobrego? A może uważacie takie gadanie z usprawiedliwianie swoich niepowodzeń? jurysdykcja 9 stycznia 2018, 13:02 Nie, nie wierzę w fatum, przeznaczenie, opatrzność. Ale zgadzam się, że ciężkie przeżycia kształtują nas jako ludzi, często na lepsze. Salacja 9 stycznia 2018, 13:05 Nie wierze w to. Moim zdaniem takie gadanie jest tylko po to by ludziom latwiej bylo przetrwac ciezkie dni. W koncu latwiej sobie powiedziec, ze "nic nie dzieje sie bez przyczyny" lub "Bog tak chcial". Latwiej trwac jesli mysli sie, ze nie cierpisz bez powodu tylko dlatego, ze po tym spotka cie cos dobrego. Ale to zazwyczaj bzdura. Jasne, ze po ciezkich chwilach w koncu sie sytuacja poprawi (zazwyczaj), ale nie wiadomo czy potrwa to miesiac, rok, 20 lat. rzadkistolec 9 stycznia 2018, 13:05 Tak uważam, ale tylko w kontekście Boga i wiary Dołączył: 2014-06-25 Miasto: Warszawa Liczba postów: 26249 9 stycznia 2018, 13:06 interpretacja podobnie niewłaściwa, jak z tym wchodzeniem do rzeki ;)oczywiście, że sie po coś dzieje. I dobrze, i złe, i jakiekolwiek. Zebyś się uczyła, wyciągała wnioski, unikała w przyszłości błędów, nabierała mądrości i pokory dla rzeczy na które nie masz wpływu. Edytowany przez Cyrica 9 stycznia 2018, 13:07 Dołączył: 2010-12-27 Miasto: Poznań Liczba postów: 1197 9 stycznia 2018, 13:07 Mnie spotkało dużo złych rzeczy w życiu. Nie wiem jakie one miały cel ale napewno sprawiły że jestem silniejsza. agazur57 Dołączył: 2017-03-21 Miasto: Leśna Góra Liczba postów: 5698 9 stycznia 2018, 13:10 Też tak myślę, ale nie w kontekście siły sprawczej i kierowania losem, a raczej w kontekście kształtowania własnej osoby i życia. bellleza 9 stycznia 2018, 13:16 Tak to jest ze te trudne wydarzenia bardziej nas kształtują jednak nie wierze w jakąś opatrzność czy Boga. Wszystko to zbieg okoliczności tylko czasem wypadkowa wyborów KolorowyAniol 9 stycznia 2018, 13:37 Ja temu wierze bo poprostu wiem i czuje ze tak jest. I nie jest to dla mnie jako wytlumaczenie dla negatywnych sytuacji bo to sie odnosi do wszystkiego nawet do dobrych rzeczy które nas spotykają. Ale Dajmy na to ginie niewinny człowiek na ulicy i rodzina strasznie przeżywa i pyta dlaczego dlaczego ?? Ok. To straszna tragedia. Ale może gdyby ta osoba przeżyła ten dzień to sama wyrządziłaby jeszcze większe zło?? Może nie specjalnie, może zupełnie przypadkiem spowodowałaby ze zginęłoby 5 osób??moze jej smierć to mniejsze zło. Niewiemy tego i nigdy się nie dowiemy. Podałam wymyślony przykład ale moim zdaniem każde zdarzenie jest już z góry zaplanowane a my jesteśmy trochę jak te marionetki. Być może ciężkie życiowe sytuacje są celowe by nauczyć nas czegoś albo nasze dzieci. To wszystko jest po cos i nie bez przyczyny! Trochę napisałam to może mało logicznie ale mam nadzieje ze zrozumiecie mines 9 stycznia 2018, 13:40 po nic nie sa, nie ma nikogo kto tym steruje i widzi w tym szzytny cel. niemniej ma to wplyw na nasz charakter, mozemy odebrac zle wydarzenia jako cenne doswiadczenie lub sie tym dreczyc. Wszystko dzieje się po coś, bądź jak kto woli: nic nie dzieje się bez przyczyny. Tę myśl zaszczepiała we mnie od małego moja mama. Mimo to , nieustannie obwiniałam moją Siłę Wyższą, los, świat czy innych ludzi o swoje niepowodzenia, czy jeśli coś poszło nie tak, czyli – nie tak, jak zapisałam w moim scenariuszu życia. Ze stworzonych przeze mnie scenariuszy, można by uzbierać dość treściwą książkę. Bo ja wszystko chciałam mieć zaplanowane. Od A do Z. Miało być po mojemu. Nie chciałam godzić się zatem na zmiany, które zsyłał mi los. Popadałam w użalanie się nad sobą i dość otwarcie komunikowałam mojej Sile Wyższej żal. Żal za to, że jestem zbyt niska, zbyt okrągła, zbyt mało zamożna, ten mnie nie kocha, a tamten nie lubi, ten wf jest nie do zniesienia, nie zdałam Prawo Jazdy za pierwszym razem, nie to liceum, a inni mają lepiej itd itp. Do tego ojciec, który psychicznie znęcał się nad nami przez ponad 20 lat! Czy naprawdę to wszystko jest po COŚ? Czy Miłość Mojego życia, która okazuje się być narkomanem też jest po COŚ? Dziś już wiem, że tak. Że dosłownie wszystko jest po COŚ. Jeśli nie zrozumiem od razu po CO, to z czasem ta odpowiedź do mnie dotrze. Jeśli tylko się otworzę i z pokorą i akceptacją będę przyjmowała to, co mi się przytrafia. Jeśli spóźnię się na tramwaj lub autobus, choć nigdy mi się to nie zdarza, może okazać się, że właśnie to uratowało mi życie! Namacalny przykład: katastrofa samolotu prezydenckiego w Smoleńsku. Ci, którzy jechali tam pociągiem, bądź nie zdążyli na samolot na czas, w tamtym momencie mogli być wściekli, dziś cieszą się życiem. Richard Paul Evans w jednej ze swoich powieści, opisuje historię człowieka, który nie zdążył na samolot, przez opieszałość sprzedawczyni w sklepie na lotnisku, a potem nieugiętość pracownicy lotniska, która spóźnionego na pokład samolotu już nie wpuściła. Jakże był na nią wściekły! Miał lecieć by zarobić miliony! Jednak dzięki temu właśnie, przeżył. Takich przykładów są setki, jeśli nie tysiące. Zrozumienie po CO na mojej drodze stanął Narkoman, zajęło mi wiele upadków, bólu, rozczarowań i rozpaczy. Dziś wiem, że tak miało być. Choroba uzależnienia, która rozgościła się w naszym domu, pozwoliła mi poznać siebie, zobaczyć, że problemy ze sobą miałam już na długo zanim Go poznałam. I dopiero dzięki pojawieniu się Jego w moim życiu, mogłam się z nimi skonfrontować i ruszyć w podróż wgłąb siebie. Poznać siebie i pracować nad sobą. Trafić do Wspólnoty Al-Anon, potem Nar-Anon, przejść 12 Kroków ku wolności. Gdyby rozebrać mojego ukochanego Narkomana z choroby uzależnienia, to wyłoni się wartościowy, acz zagubiony i potrzebujący miłości i pomocy człowiek. Mogę go kochać niezależnie od tego, czy jest czynny, czy zdrowieje. Mogę Go wspierać przez pracę nad sobą, przez pomaganie niepomaganiem i miłość, mądrą miłość, nie uległą, nie toksyczną. Wszystko dzieje się po COŚ. Ja po COŚ piszę, a Ty po COŚ czytasz 🙂 Pani Snapchat My kobiety chcemy być poukładane, chcemy mieć wszystko zaplanowane, mamy listę rzeczy, które na pewno przydadzą się na wakacjach i listę tych, które może i się nie przydadzą, ale które musimy zabrać, no bo co będzie, gdy wydarzy się coś niespodziewanego. Jesteśmy takie, że jak ktoś w naszym otoczeniu nagle dostanie ataku alergii, to my ciach i z naszej torebki bez dna wyciągamy najlepszy specyfik na tę właśnie dolegliwość. I to jest ekstra! Świat bez nas by zginął. Naprawdę! Ale co by było, gdybyśmy tak czasem na przykład zrobiły coś zupełnie szalonego? I nie chodzi tu o skok z klifu na giętkiej linie, czy wejście na mont everest w zimie, chociaż to też byłoby super! Ale dajmy na to… gdybyśmy czasem zaufały… przypadkom? Nawet takim małym. Wierzycie w przypadki? W to, że one potrafią nasze życie wywrócić do góry nogami? I że czasem warto tym przypadkom przyjrzeć się z bliska, może nawet zaufać i zrobić coś szalonego, coś zupełnie niezaplanowanego? Ja na przykład przez czysty przypadek zostałam Panią Snapchat 🙂 i przez czysty przypadek moje życie w kilka chwil stało się niezwykle ekscytujące! Pewnego pięknego dnia do Centrum Zarządzania Kosmosem, czyli Biura ds. Promocji Uniwersytetu Wrocławskiego, przybył Tomek Sysło, nasz wrocławski social media ninja, człowiek, który ma głowę pełną zwariowanych pomysłów, artystą o kolorowej duszy. No i Tomek kiwnął na mnie palcem i powiedział – „o ty, ty! Ty mi pomożesz z tymi całymi mediami społecznościowymi! Czy ty wiesz, co to snapchat?” Do dziś nie wiem, dlaczego ja? (I jak się domyślacie, oczywiście, że NIE wiedziałam, co to jest snapchat). Może dlatego, że moje biurko było całkiem blisko jamy smoka, czyli biura mojego ówczesnego pana kierownika, w której Tomek z Andrzejem obgadywali tego dnia bardzo ważne strategie marketingowe dla uniwroc? W każdym razie ten palec został wycelowany właśnie we mnie i czuję go na swoim czole do dzisiaj! I oczywiście mogłam powiedzieć, o, nie, nie, nie zgadzam się stanowczo protestuję, jestem za stara, za gruba, za blondynka, za mało umiem w snapchata, właściwie to w ogóle nie umiem, poza tym boję się i chcę mieć święty spokój, wiec pozwólcie, panowie, że wrócę do mej strefy komfortu i przeliczę kolejnych dwieście długopisów z logo uniwroc, bo do sklepu wpadło zamówienie. Zamiast tego pomyślałam sobie tak. Może i nie wiem, co to jest ten cały snapchat, może i nie wiem, dlaczego ktoś nagle chciałby pokazać się światu z uszami i nosem kota, może i nie wiem, co to Bitmoji i po co ludzie właściwie je tworzą, może i przeszło mi przez myśl, że jestem za stara, bo przeciętni użytkownicy snapchata maja 16 lat a ja jakieś dwadzieścia więcej, może i tak! Ale co tam! To się dowiem, to poznam, to się nauczę i spróbuję 🙂 bo skoro ten palec wylądował akurat na moim czole, to po coś się to stało, i ja chcę otworzyć te drzwi, przejść przez nie i zobaczyć, co jest po drugiej stronie 🙂 A potem już było… o nie, nie było z górki, bo wtedy właśnie zaliczyłam największą wpadkę, jaką mogłam zaliczyć, biegałam z telefonem po uczelni przez tydzień, robiłam wywiady z naukowcami, relacjonowałam wydarzenia, pokonywałam dwieście schodów na Wieżę Matematyczną, bo przecież stamtąd piękne widoki i trzeba je pokazać światu, po czym… okazało się, że nikt prócz mnie tych snapów nie widział, bo nie umiałam w ustawienia prywatności 🙂 Zatem baby! Czasem zaufajcie przypadkom! Zboczcie z wytyczonej drogi. Może na początku nie będzie łatwo, może będzie pod górkę, ale potem, potem na pewno będzie ciekawie! -What if I fall? -Oh, but my darling, what If You fly? Do następnego poniedziałku! Pani Snapchat W sklepach można kupić jedynie 10 kilogramów na jeden paragon. Takie zasady zakupu cukru wprowadziły niektóre sieci handlowe: Biedronka, Netto i lubelska Stokrotka. – W ostatnim czasie obserwujemy zwiększone zainteresowanie zakupem cukru. Dbając o zapewnienie klientom dostępu do tego produktu, zdecydowaliśmy się wprowadzić czasowe ograniczenie dotyczące ilości jego zakupu: do 10 kilogramów na jeden paragon – tłumaczy Daria Raganowicz, specjalista ds. PR i komunikacji zewnętrznej Stokrotki. Patrycja Kamińska, PR Manager Netto mówi o skokowym zapotrzebowaniu i pojawiających się sygnałach o braku cukru. – Mamy też sygnały, że cukiernicy przestawili się na cukier z rynku zamiast z hurtowni, z uwagi na niższe ceny detaliczne. Dlatego też, aby zapewnić cukier możliwie szerokiej grupie naszych klientów, 12 lipca wprowadziliśmy limit zakupowy wynoszący do 10 kg cukru na jeden paragon. Obowiązuje on we wszystkich sklepach naszej sieci, do odwołania. Równocześnie dokładamy starań, by cukier był dostępny we wszystkich naszych sklepach i by nie brakowało go dla klientów Netto. Korzystamy z zapasów centralnych, jak również zwiększamy zamówienia u producentów w Polsce, a także nawiązujemy współprace z zagranicznymi dostawcami cukru – podaje Kamińska. Klienci robiący zakupy w Lublinie mogą w sklepach natknąć się na kartki z informacją o limicie. Mogą też zastać puste półki. Sprawdzamy, czy faktycznie jest problem z cukrem na rynku. Pytamy o tę sprawę producentów. – Naturalnym zjawiskiem jest zwiększony popyt w sezonie letnim, podczas którego zarówno przedsiębiorstwa przetwórcze, jak również gospodarstwa domowe wykorzystują większe ilości cukru na przetwory – tłumaczy Szymon Smajdor, rzecznik prasowy Krajowej Grupy Spożywczej. Jej częścią jest firma Polski Cukier oraz np. cukrownia w Krasnymstawie. Grupa zaopatruje około 40 proc. odbiorców cukru w Polsce. – Pozostałe ok. 60 proc. cukru jest produkowane i dostarczane do klientów w Polsce przez trzy koncerny niemieckie – dodaje rzecznik. Ale czy cukru rzeczywiście brakuje? Okazuje się, że nie. Smajdor zapewnia, że dostawy do sklepów odbywają się bez zakłóceń w ramach podpisanych umów. – Polityka cenowa sieci detalicznych jest w pełni zależna od poszczególnych sieci i dostawcy produktów nie mają na nią wpływu – zaznacza rzecznik.

wszystko dzieje się po coś