Gdy Temida nie jest ślepa. 1 października 2015 zmianawgrze Konstytucja, państwo prawa, program PiS, sprawiedliwość, Trybunał Konstytucyjny. Klasyczne wyobrażenie Temidy, jako uosobienia sprawiedliwości, zawiera trzy atrybuty – wagę, miecz i opaskę na oczach. Każdy z nich ma duże znaczenie symboliczne, waga oznacza równość stron
Tłumaczenia w kontekście hasła "mi przepaskę na" z polskiego na angielski od Reverso Context: Zaraz jak wsiadłem, kierowca nałożył mi przepaskę na oczy.
Nie należy lekceważyć ciemnienia w oczach, któremu towarzyszą zawroty głowy, zwłaszcza jeśli objawy te występują regularnie. Pamiętaj, aby udać się do lekarza i poddać się kompleksowemu badaniu. Treść artykułu: Dlaczego robi się ciemno w oczach i ma zawroty głowy? Dlaczego robi się ciemno w oczach, kiedy wstajesz?
Ten pies ma śluz w oczach – ale wygląda to na normalną ilość wydzieliny, którą można po prostu zmyć ciepłą wodą. Jeśli jesteś zaniepokojony wydzieliną z oczu swojego psa, udaj się do lekarza weterynarii w celu postawienia właściwej diagnozy, zwłaszcza jeśli zwierzę wydaje się odczuwać ból lub dyskomfort. fot: Mitchel
W przypadku Boruto nosi on opaskę w ukośny pasek. Czy Boruto ma opaskę Sasuke? Niektórzy uważają, że opaska Boruto należy do Sasuke. Należy jednak pamiętać, że opaska Sasuke ma pionowy pasek, a nie ukośny. Dodatkowo Boruto otrzymuje opaskę Konoha jako uczeń akademii ninja. Znaczenie paska. Pasek na opasce Boruto ma ważne znaczenie.
Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd Nợ Xấu. 28 października 2012Dlaczego Temida ma opaskę na oczach? Dlatego, że ma stosować tę samą miarę wobec bogaczy i biedaków, władców i poddanych?Zgodnym chórem odpowiemy “tak właśnie ma być”, mając na myśli świat bez równych i równiejszych. Tylko dlaczego ślepa sprawiedliwość jest cnotą, gdy Temidowy miecz dotyka bogatych, ale niekoniecznie wtedy, gdy dotyka uboższych?No właśnie, w tym miejscu zaczyna się problem. Cała Polska śledziła kilka dni temu historię zatrzymania matki dwójki dzieci, która nie zapłaciła grzywny wobec US, dwukrotnie nie stawiła się na sprawę sądową i zlekceważyła ostrzeżenie sądu o grożącym jej zatrzymaniu. Media, a za nimi opinia publiczna, głównym oskarżonym uczyniły jednak wymiar sprawiedliwości: sąd i policjantów. Wrzawa zrobiła się tak wielka, że Premier musiał gasić pożar, zarządzając pilną i szybką kontrolę działań podjętych przez funkcjonariuszy. Nikomu nawet do głowy nie przychodzi zapytać o to, czy nie zawiniła matka? Ze strachu przed ostracyzmem nikt nie zastanawia się głośno, dlaczego dość bystra (tak przynajmniej wydaje się z relacji telewizyjnych) kobieta, prowadząca (?) własną działalność gospodarczą, okazała się zupełnie pozbawiona wyobraźni/poczucia odpowiedzialności i naraziła swoje dzieci na wieczorną interwencję policji. Oczywiście zawinili wszyscy dorośli uczestnicy niefortunnego zdarzenia:- sąd, który powinien był zamienić karę pozbawienia wolności na karę ograniczenia wolności polegającą na wykonywaniu nieodpłatnej pracy na rzecz pożytku publicznego,- policjanci, którzy powinni wykazać się empatią, dotrzeć do kobiety i pouczyć ją, że jeśli sama nie stawi się na komisariacie, to będą musieli doprowadzić ją tam siłą, a dzieci umieścić w pogotowiu opiekuńczym,- ale także, a może przede wszystkim (!) matka, która złamała prawo i to ona w drodze negocjacji z sądem, a nie uników, powinna ustalić formę spłaty należności. Tłumaczenie się niezrozumieniem pisma urzędowego jest mało przekonujące, tym bardziej, że oprócz umorzenia komorniczego musiało przyjść wezwanie do sądu, a ono brzmi zrozumiale i jednoznacznie. “Ignorantia iuris nocet? to stara rzymska zasada, w myśl której nieznajomość prawa szkodzi. Każdemu, samotnym matkom także, a może nawet w szczególności im i ich dzieciom? Bo one odpowiadają za los swoich dzieci, które nie mają przecież nikogo innego. I choć zastosowane środki wydają się nieadekwatne do przewinienia, to skala oburzenia, w tym na rząd i premiera (L. Miller, Z. Ziobro ze swoimi kuriozalnymi wystąpieniami i oczekiwaniem wyjaśnień od premiera), w zasadzie na wszystkich wokół,tylko nie na matkę, to typowo polski przykład pojmowania demokracji, która zwykle kojarzy się nam z prawami, zdecydowanie rzadziej z obowiązkami. I, żeby uprzedzić ewentualne głosy o sercu z kamienia, zapewniam, że podobnie jak wszyscy wypowiadający się w tej sprawie, uważam za pozbawione wyobraźni i zwykłych ludzkich odruchów zachowanie sądu i policjantów, ale upominam się o umiarkowanie w uznawaniu matki za niewinną ofiarę bezdusznego systemu. iza leszczyna Powrót
Wyrok Warszawskiego Sądu Okręgowego, który uznał Jana Śpiewaka za winnego zniesławienia mecenas Bogumiły Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej jest kompletnie niezrozumiały - napisał w sobotę na Facebooku premier Mateusz Morawiecki. "Jestem sercem i umysłem z Janem Śpiewakiem" - podkreślił. Działacz miejski Jan Śpiewak został w piątek uznany winnym zniesławienia Bogumiły Górnikowskiej, córki byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Sąd ten utrzymał w mocy wyrok sądu rejonowego, który w styczniu nakazał Śpiewakowi zapłatę 5 tys. zł grzywny i 10 tys. zł nawiązki na rzecz Górnikowskiej. Sąd utajnił uzasadnienie wyroku. Wyrok jest prawomocny. Pełnomocnik Jana Śpiewaka zapowiedział wniesienie kasacji. W sobotę wyrok ws. miejskiego aktywisty skomentował premier Mateusz Morawiecki na Facebooku. Jak zaznacza we wstępie swego wpisu szef rządu, po dwóch dniach trudnych rozmów w Brukseli chciałby odnieść się do sprawy, która go "wyjątkowo poruszyła". "Chodzi o sprawę Pana Jana Śpiewaka, znanego z działalności dla Warszawy i jej mieszkańców" - wyjaśnia premier. "Nawet jeśli w niektórych kwestiach się różnimy, to są sprawy, za które go podziwiam i zawsze mu kibicuję" - dodaje premier. "Jak powszechnie wiadomo Pan Jan Śpiewak stanął do walki z mafią reprywatyzacyjną. Walczył dzielnie o godność osób pokrzywdzonych przez bandytów i oszustów" - pisze szef rządu. Zaznacza przy tym, że stara się "publicznie nie komentować decyzji sądów, ale akurat ten przypadek wymaga odstępstwa od tej zasady". "Wyrok Warszawskiego Sądu Okręgowego podtrzymujący wyrok niższej instancji, który uznał Jana Śpiewaka za winnego zniesławienia mecenas Bogumiły Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej i zapłatę 5 tys. zł grzywny oraz dodatkowych 10 tys. zł jest kompletnie niezrozumiały" - ocenia szef rządu. "Warto przytoczyć tylko jedną kwestię z tej sprawy: otóż pani mecenas miała być kuratorem osoby w wieku 118 lat…. No comments" - napisał Morawiecki. "Temida, symbol bezstronności, ma opaskę na oczach" - ocenia Morawiecki. "Przyjaciół i nieprzyjaciół należy sądzić jedną miarą. Temu, kto tak odważnie jak Jan Śpiewak walczy o sprawiedliwość, należy się szacunek, pochwała i medal. Uznanie go winnym i zasądzenie wobec niego kary stoi w jaskrawej sprzeczności ze społecznym poczuciem sprawiedliwości i przekonaniem, kto działał w interesie społecznym, dla dobra wspólnego, a kto na rzecz wątpliwych interesów wąskiej grupy" - podkreśla premier. Zaznacza jednocześnie, że "wyrok zapadł w 38. rocznicę stanu wojennego". "Warto ten wyrok zapamiętać" - pisze premier. I dodaje: "Jestem sercem i umysłem z Janem Śpiewakiem". Górnikowska skierowała przeciwko Śpiewakowi prywatny akt oskarżenia dotyczący zniesławienia (z art. 212 Kodeksu karnego). Jak wynikało z wezwania do przeprosin, według Górnikowskiej Jan Śpiewak w wielu wypowiedziach pomówił ją o nieprawidłowości w wykonywaniu przez nią funkcji kuratora i o udział w aferze reprywatyzacyjnej, a w rezultacie naraził na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania przez nią zawodu. Domagała się dla miejskiego aktywisty 10 tys. zł grzywny i trzech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok. Chodzi o wpis opublikowany przez Śpiewaka w październiku 2017 r. na Twitterze. "Boom. Córka ministra Ćwiąkalskiego przejęła w 2010 roku metodą na 118-letniego kuratora kamienicę na Ochocie" – napisał Śpiewak. Później kilkakrotnie powtórzył ten zarzut wobec prawniczki na konferencjach. Chodziło o kamienicę przy ul. Joteyki 13 na warszawskiej Ochocie. Budynek przekazano w prywatne ręce w 2011 roku. >>> Czytaj też: Godusławski: Panie premierze, ja panu wierzę [FELIETON]
W niedzielę po godz. 20 zakończyło się spotkanie Prezydenta Andrzeja Dudy z Janem Śpiewakiem. Informację tę przekazał za pośrednictwem jednego z portali społecznościowych rzecznik prezydenta Błażej Spychalski. twitter Spotkanie miało związek z wyrokiem, jaki zapadł w mijającym tygodniu. W piątek warszawski Sąd Okręgowy podtrzymał wyrok wydany w niższej instancji i uznał Śpiewaka za winnego zniesławienia mecenas Bogumiły Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej, córki Zbigniewa Ćwiąkalskiego, byłego ministra sprawiedliwości i prokuratura generalnego. "Jestem jedyną osobą skazaną już dwukrotnie prawomocnym wyrokiem w związku z afera reprywatyzacyjna. Mimo tego, że udowodniliśmy, że mecenas Cwiakalska wielokrotnie niedopełniła swoich obowiązków a swoimi działaniami doprowadziła do tragedii i dramatu lokatorów" – napisał na Twitterze Śpiewak. Dziennikarze komentujący spotkanie prezydenta i Śpiewaka zastanawiają się czy Andrzej Duda skorzysta wobec niego z prawa łaski. Oburzenia wyrokiem nie krył premier Mateusz Morawiecki, który zabrał w tej sprawie głos. "Staram się publicznie nie komentować decyzji sądów, ale akurat ten przypadek wymaga odstępstwa od tej zasady. Wyrok Warszawskiego Sądu Okręgowego podtrzymujący wyrok niższej instancji, który uznał Jana Śpiewaka za winnego zniesławienia mecenas Bogumiły Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej i zapłatę 5 tys. zł grzywny oraz dodatkowych 10 tys. zł jest kompletnie niezrozumiały. Warto przytoczyć tylko jedną kwestię z tej sprawy: otóż pani mecenas miała być kuratorem osoby w wieku 118 lat…. No comments" – napisał szef rządu. "Temida, symbol bezstronności, ma opaskę na oczach. Przyjaciół i nieprzyjaciół należy sądzić jedną miarą. Temu, kto tak odważnie jak Jan Śpiewak walczy o sprawiedliwość, należy się szacunek, pochwała i medal" – dodał. Czytaj też:Zaskakujące wyniki sondażu. Andrzej Duda ma powody do niepokoju Czytaj też:"Otwieraj ku**o!". Jacek Międlar o swoim zatrzymaniu przez ABW: Chcę żebyście poznali prawdę
2 października 2019, 08:20 Ten tekst przeczytasz w 4 minuty W sprawie Dudały jest jeden sukces: media zjednoczyły się ponad podziałami politycznymi / ShutterStock Dudała miał być drugim Krzysztofem Komendą. Mimo obietnic MS w jego sprawie nic się nie wydarzyło. O cztery miesiące przeciąga się (znów) – z uwagi na skomplikowany charakter sprawy – decyzja Prokuratury Krajowej dotycząca wniesienia skargi nadzwyczajnej w sprawie Adama Dudały, skazanego na 25 lat więzienia za dwa zabójstwa. Których, zdaniem nie tylko dziennikarzy śledczych, ale i autorytetów prawnych oraz ekspertów, nie popełnił. Co gorsza, z tonu odpowiedzi, jakie DGP uzyskał od służb prasowych kilku instytucji mogących pomóc w odzyskaniu wolności – najprawdopodobniej niesłusznie skazanemu mężczyźnie – wynika, że szanse na zmianę jego sytuacji są niewielkie. O uniewinnienie Adama Dudały od lat dopomina się wiele osób. Dziennikarskie dochodzenia, śledztwo przeprowadzone przez byłego oficera policji Michała Rapackiego, dowody, które wyszły na jaw podczas sprawy prowadzonej przez sędzię Barbarę Piwnik w 2014 r., starania Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz kolejnych rzeczników praw obywatelskich nie dają rezultatów. Tak samo jak kolejne listy otwarte słane do prokuratorów, sędziów i wszystkich świętych. Umierać zaczyna nadzieja, która pojawiła się po uwolnieniu Tomasza Komendy (skazany w 2004 r. na 25 lat za gwałt i zabójstwo na 15-latce) oraz Arkadiusza Kraski (skazany na 25 lat za zastrzelenie dwóch osób, wyszedł na wolność po 18 latach, czeka na wznowienie jego sprawy, o co wnioskowała prokuratura). W kwietniu minister Zbigniew Ziobro polecił prokuraturze analizę sprawy Adama Dudały. Wiosną tego roku szef MS zapewniał media, że do początku czerwca decyzja – czy prokurator generalny złoży w jego sprawie skargę nadzwyczajną – będzie znana. I cisza. Wydaje się, że nikomu dziś nie zależy na tym, aby człowiek, który stał się ofiarą niedoskonałości funkcjonowania organów ścigania oraz działania sądów, wyszedł na wolność. – Boję się, żebym nie popełnił samobójstwa. Wysiadły kamery, które powinny obejmować moją celę – mówił Adam Dudała w ostatniej naszej rozmowie telefonicznej. Zapytaliśmy Zakład Karny w Hajnówce, w którym obecnie Dudała odbywa karę, o tę awarię (to według szacunków DGP 15. miejsce). Major Michał Zagłoba z Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Białymstoku zaprzeczył. Być może mężczyzna ma kłopoty natury psychicznej, ale każdy, kto zostałby skazany za czyn, którego nie popełnił i od 18 lat przebywa w więzieniu, może mieć kłopot z percepcją rzeczywistości. Sprawę Adama Dudały opisaliśmy w artykule pt. „Zbrodnia sądowa. Oto modelowy przykład tego, że czasem wymiar sprawiedliwości nie działa” (DGP Mężczyzna został skazany na 25 lat więzienia za dwa zabójstwa, przy czym jedynym dowodem w sprawie były zeznania świadka koronnego: narkomana i pedofila, którego wiarygodność została już podważona przez sąd w innym procesie – pomawiał prawnika Jana Widackiego. Nietrudno ustalić, że skazanego nie było w miejscu, gdzie popełnione zostały zabójstwa, bo w tym czasie balował jakieś 400 km od miejsca zdarzenia. Są na to świadkowie, których sądy nigdy nie chciały przesłuchać. Można by było także zbadać, gdzie logowały się telefony uczestników dramatu. Nigdy tego nie zrobiono. Za to wyroki ferowano. W 2004 r. zapadł pierwszy: dożywocie dla Adama Dudały. Po apelacji wyrok został zamieniony na 25 lat. Dudała przesiedział już 18 (został aresztowany w 2001 r.). O jego wyjście na wolność walczy nie tylko rodzina. Helsińska Fundacja Praw Człowieka i jej reprezentant Marcin Wolny od lat śle pisma w tej sprawie. I nie zamierza odpuszczać. Od lat sprawą Dudały zajmowało się też Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. Obecny wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, w czasie, gdy w latach 2009–2010 był asystentem RPO Janusza Kochanowskiego, występował do prokuratury o zbadanie tej sprawy. Gdy rozpoczął pracę w resorcie, obiecywał, że zrobi wszystko, aby niesprawiedliwie osadzony człowiek wyszedł na wolność. Nie udało się. „Zrobił wszystko, co w jego mocy, by [sprawa] została dogłębnie sprawdzona. Sam jednak nie jest ani prokuratorem, ani sędzią, nie ma dostępu do akt” – napisały nam służby prasowe Ministerstwa Sprawiedliwości. I dodały, że Sąd Najwyższy dwa razy oddalił wniosek o wznowienie postępowania karnego w sprawie Adama Dudały, a następnie oddalił kasację (obrońców –red.). Dziś Biuro RPO także się dystansuje. Zapewnia, że sprawa Adama Dudały była kilkukrotnie i bardzo skrupulatnie badana. „Niestety (…) rzecznik nie dysponuje prawem do złożenia wniosku o wznowienie postępowania” – czytamy w odpowiedzi. RPO nie znalazł też formalnych podstaw do ponownego wniosku o kasację ani do zakwestionowania orzeczenia SN o odmowie wznowienia postępowania. „Rzecznik nadal sprawę obserwuje i jeśli nastąpi w niej jakakolwiek zmiana umożliwiająca mu działanie, zrobi to” – zapewniło biuro rzecznika. Wydaje się więc, ze wszystko w rękach Prokuratury Krajowej. Ale ona jest także sceptyczna. „Zgodnie z ustawą z 8 grudnia 2017 r. o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia 2018 r., wniesienie skargi nadzwyczajnej przez Prokuratora Generalnego jest możliwe dopiero po przeprowadzeniu wnikliwej analizy akt konkretnego postępowania oraz po ustaleniu, czy w danej sprawie występują przesłanki ustawowe do wniesienia takiej skargi. Z uwagi na skomplikowany charakter sprawy Adama Dudały i obszerny materiał dowodowy Prokuratura Krajowa nie zakończyła jeszcze analizy tego postępowania” – napisano w odpowiedzi na pytania DGP. I dalej: „Sprawę Adama Dudały rozpatrywał kilka razy Sąd Najwyższy, zarówno w związku z kasacjami, jak i wnioskami o wznowienie postępowania. 20 marca 2007 r. Sąd Najwyższy oddalił wszystkie cztery kasacje jako bezzasadne, a postanowieniami z 20 lutego 2008 r., 10 marca 2011 r. i 19 lutego 2015 r. odrzucił trzy wnioski o wznowienie postępowania złożone przez obrońców Adama Dudały, wskazując ich bezzasadność” – informuje dział prasowy Prokuratury Krajowej. W sprawie Dudały jest jeden sukces: media zjednoczyły się ponad podziałami politycznymi. W kwietniu list otwarty do Ministerstwa Sprawiedliwości i Prokuratury Krajowej wystosowali: Ewa Ornacka, Piotr Pytlakowski („Polityka”), Janusz Schwertner, Mateusz Baczyński, Marcin Wyrwał (Onet), Sylwester Latkowski ( Mira Suchodolska („Dziennik Gazeta Prawna”), Hanna Bogoryja-Zakrzewska i Adam Bogoryja-Zakrzewski (Studio Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia), Cezary Łazarewicz, Błażej Torański. W internecie trwa zbiórka pieniędzy na wynajęcie pełnomocnika dla Dudały. Jeśli trzech ludzi ci mówi, że jesteś pijany, nie kłóć się, tylko idź spać – mówi żydowskie przysłowie. Jeśli Sąd Najwyższy czterokrotnie oddala wnioski o kasację, to czy jest to powód, aby pójść do łóżka? A może bardziej do tego, aby zerwać ślepej Temidzie opaskę, którą założyła sobie na oczy? Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję Zobacz więcej Przejdź do strony głównej
Jan Śpiewak stanął do walki z mafią reprywatyzacyjną. Walczył dzielnie o godność osób pokrzywdzonych przez bandytów i oszustów. Wyrok Warszawskiego Sądu Okręgowego podtrzymujący wyrok niższej instancji, który uznał Jana Śpiewaka za winnego zniesławienia mecenas Bogumiły Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej i zapłatę 5 tys. zł grzywny oraz dodatkowych 10 tys. zł jest kompletnie niezrozumiały - ocenił premier Mateusz Morawiecki. W piątek (13 grudnia) działacz miejski Jan Śpiewak został uznany winnym zniesławienia Bogumiły Górnikowskiej, córki byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Wyrok Warszawskiego Sądu Okręgowego, który uznał Jana Śpiewaka za winnego zniesławienia mecenas Bogumiły Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej jest kompletnie niezrozumiały - napisał na Facebooku premier Mateusz Morawiecki. Jestem sercem i umysłem z Janem Śpiewakiem - podkreślił. Podobał się artykuł? Podziel się!
dlaczego temida ma opaskę na oczach