Jak zatrzymać kobietę, która chce odejść: 7 kroków. Po tym koniecznym wstępie przejdźmy do 7 kroków, które pozwolą ci zatrzymać kobietę, która chce odejść. Jak już zapowiedziałem wcześniej, będziesz musiał pozwolić jej się od ciebie oddalić, by mieć szansę na skłonienie jej do powrotu. 1. Zostaw jej przestrzeń
Zastanawiam się czy odejść od męża.Jesteśmy razem około 20 lat, a ja zakochałam się w młodszym od siebie mężczyźnie. Zobaczyłam go i znów poczułam motyle w brzuchu. Jest ode mnie
Modlitwa żony za męża. Dziękuję Ci, Panie, za mojego męża. Za jego miłość, za dobro, które mi daje. Za to, że dzięki sakramentowi małżeństwa możemy tworzyć „jedno ciało”. Zawierzam Ci, Boże, wszystkie Jego myśli, gesty, słowa, decyzje, relacje z innymi ludźmi. Oddaję także to, co w nim trudno mi pokochać, co mnie
Najczęściej wnioskowane dowody w przypadku rozwodu z alkoholikiem to m.in.: dokumenty świadczące o konieczności leczenia alkoholizmu; notatki policyjne z interwencji, jeśli takie miały miejsce; niebieska karta; zeznania rodziny, przyjaciół, sąsiadów itd.; wyjaśnienia strony. Przed złożeniem pozwu rozwodowego upewnij się, że masz
Ufam, a w mojej głowie słyszę słowa: "wychwalajcie Pana bo jest dobry, a Jego miłosierdzie trwa na wieki". Codziennie musimy dziękować za wszystko, co nas spotyka. Za męża alkoholika też. Swój krzyż musimy nieść z pogodą ducha. Trzeba Boga prosić o wszystko, bo Bóg może wszystko! I dziękować za to, co nas do niego przybliża.
Dịch Vụ Hỗ Trợ Vay Tiền Nhanh 1s. Życie z alkoholikiem – mężem, ojcem, synem czy matką – wiąże się ze współuzależnieniem. To także rodzaj zaburzenia. To ciągłe życie w napięciu. To martwienie się. To nieprzespane noce. To wybaczanie i pochylanie się nad drugim człowiekiem z nadzieją i przerażeniem. To życie życiem od jego butelki do jego kaca i poczucia winy. To chodzenie na palcach przed jej atakami złości. To bycie niewidzialnym lub nadmiernie opiekuńczym. To lęk, rozpacz i wstyd. “Nie mówcie nikomu”…Zarówno nadmierne zaangażowanie emocjonalne, jak i bagatelizowanie problemu poprzez przystosowanie się do sytuacji, nie jest wyjściem. Nie pomoże, jak i nie wyleczy uzależnienia. Osoby w otoczeniu uzależnionych nieraz załamują się, ale i czasem tak mocno zżywają z czynną chorobą, że gubią sens własnego życia. Ich życie jest wiecznym znakiem zapytania. Brak w nim rozwoju, satysfakcji, a przede wszystkim miłości, a manipulacje alkoholika, który kłamie, obiecuje poprawę i błaga o wybaczenie stają się pożywką, tworzącą iluzję nadchodzącej poprawy, której łatwo żyć z alkoholikiem i nie zwariować – pytają członkowie rodzin naszych podopiecznych. Podstawą jest zadbanie o własne potrzeby – jedynie racjonalna ocena sytuacji i prawidłowe rozpoznanie swoich emocji może przełożyć się na realne wsparcie bliskiego zmagającego się z chorobą alkoholową. Alkoholizm to choroba całej rodziny. Sprawdź, jak rozpoznać współuzależnienie i jak sobie z nim radzić
Pytanie z dnia 28 lutego 2016 Witam,chcę odejść od męża alkoholika wraz z dziećmi co mogę zabrać z domu, co mi się należy? Dzień dobry, czy już jesteście Państwo po rozwodzie czy jeszcze nie? Pozdrawiam Bernadetta Parusińska-Ulewicz Wysłano podziękowanie do {[ success_thanks_name ]} {[ e ]} Czy uznajesz odpowiedź za pomocną? {[ total_votes ? getRating() : 0 ]}% uznało tę odpowiedź za pomocną ({[ total_votes ]} głosów) Podziękowałeś prawnikowi {[ e ]} Wysłaliśmy znajomemu Twoją rekomendację Chcę dodać odpowiedź Jeśli jesteś prawnikiem zaloguj się by odpowiedzieć temu klientowi Jeśli Ty zadałeś to pytanie, możesz kontynuować kontakt z tym prawnikiem poprzez e-mail, który od nas otrzymałeś. Nie znalazłeś wyżej odpowiedzi na swój problem?
Uzależniona żona od męża alkoholika może mu skutecznie utrudnić wyjście z nałogu lub skutecznie uwolnić męża z nałogu alkoholowego. Byłam uzależniona od męża alkoholika, uwalniając siebie , przy sposobności uwolniłam męża od tego uzależnienia w ten sam sposób jak od swojego raka płuc Wszystko jest w nas, mąż alkoholik to problem podwójnego uzależnienia Uwalniając się od raka płuc, po drodze wiele problemów mi się rozwiązało samoistnie, niektóre po uświadomieniu przyczyny – zniknęły, ale wiele pozostało. Niektóre dopiero uświadomiłam sobie, że istnieją i blokują drogę do szczęśliwszego lepszego życia. Takim moim problemem był alkoholizm mojego męża. Nie do wiary, ale jeszcze przed rakiem nie zauważyłam, że mąż jest uzależniony od większej ilości piwa. Wiedziałam, że dużo pije, trudno było nie zauważyć bo nie znał umiaru, tylko uznawałam, że mąż lubi piwo, a nie że jest alkoholikiem. Znajomi niejednokrotnie zwracali uwagę mi na nadmierne ilości spożywania alkoholu przez męża. Broniłam jego pijaństwo, usprawiedliwiałam, że lubi piwo, stać go to pije ile chce. Na tego typu uwagi obrażałam się tłumacząc sobie, że niektórzy mu zazdroszczą dlatego głupio docinają, a przecież pije za swoje i nikomu nic do tego. Zwyczajnie po ludzku wstydziłam się mieć męża alkoholika, dlatego ukrywałam na ile mogłam , usprawiedliwiałam i coraz bardziej pogrążałam jego i siebie. Między nami dochodziło do kłótni z powodu nadmiernego jego upijania się ale nie nadmiernego wypijania alkoholu. Uważałam, że mąż jak każdy mężczyzna ma prawo wypić te swoje przysłowiowe dwa piwka, a on jak każdy alkoholik wykorzystywał moją wyrozumiałość do upijania się i to zawsze przez dwa piwka. Moją chemię tak bardzo przeżywał, że wypijając na uśmierzenie nerwów dwa piwka ledwo trzymał się na nogach akcentując, że wypił tylko dwa piwa. Bezczelnie okłamywał mnie bez poczucia winy, bo przecież tak ładnie skutecznie usprawiedliwiałam jego picie, aż zaczął pić jako wielce pokrzywdzony przeze mnie , swoich pracodawców i innych. Z takim podejściem uważał, że ma powód do tego by już w ogóle nie trzeźwieć. Jak wytrzymywał w trzeźwości trzy dni to czuł się „bohaterem” , podkreślając do znudzenia ile wysiłku musi czynić dla dobra mojego i innych. Jako alkoholik miał przekonanie, że dzień bez wypicia skrzynki piwa, to dzień stracony. Ja jako żona alkoholika uważałam, że to w końcu jego a nie mój problem, dzielnie znosząc jego pijaństwo. Nie wiem jak sobie to tłumaczyłam, że jego jest problem, ale to mój wstyd , a nie jego. Więc upijał się na poczet mojego wstydu bez żadnej żenady, a ja jeszcze bardziej łagodziłam skutki jego pijaństwa. Coraz częściej zadawałam sobie pytanie, dlaczego muszę to znosić. Czyżbym zakochała się w nieodpowiednim człowieku? Uświadomiłam sobie, że osiem lat temu jako doświadczona, ułożona kobieta, wyszłam drugi raz za mąż za alkoholika zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy. Upił się po ślubie podkreślając , że cały dzień w dniu ślubu zachował trzeźwość. W przeciwieństwie do mnie , bo chociaż nie piłam alkoholu nie mogłam mieć trzeźwy umysł, skoro nie zauważyłam, że jest uzależniony od alkoholu. Po ślubie upijając się , jeszcze domagał się pochwał, że w dzień ślubu pił alkohol z umiarem jako dowód miłości do mnie. Głupio się przyznać, że ja taki dowód miłości bezmyślnie przyjęłam, nie widząc w tym czerwonej lampki, że coś z jego piciem jest nie tak! Powiem szczerze, że zdecydowanie gorszy był oczekujący lęk przed wznową raka , niż lęk przed nadchodzącym pijanym mężem. Jednak te dwa lęki są bardzo do siebie porównywalne, bo przez obydwa życie staje się nie do zniesienia. Przed jednym i drugim lękiem czułam okropną bezsilność i gorzkie pytanie bez odpowiedzi dlaczego to wszystko muszę znosić? Muszę? Może nie muszę tego znosić? Przecież mam fajne narzędzie, dzięki któremu uwolniłam się od lęku przed wznową raka, a tym samym całkowicie od raka płuc. Dlaczego nie mogłabym uwolnić się od następnego trapiącego mnie lęku? Myśląc racjonalnie jest to takie proste – wystarczy odejść od męża alkoholika. Niestety to tylko pozornie proste, jak przychodzi do konkretów jest to bardziej skomplikowane. Przyszła mi na myśl gehenna rozwiedzionego nie jednego znanego mi małżeństwa z powodu nadużywania alkoholu męża. Owszem Sąd rozwód udzielił, ale ich wzajemne uzależnienie pozostało. Administracja Administrowanych Mieszkań rozwód uznała, ale rozwodu nie dała, separacja mieszkania pozostała fikcją. Alkoholicy mimo, że nie czynili awantur dość skutecznie umilali życie byłej współmałżonce żyjąc z nią pod jednym dachem. Dobrze znałam ich koszmarne życie , które właściwie niewiele zmieniło się od dni przed rozwodem. Nadal jest na ich głowie utrzymanie finansowe i porządkowe całe mieszkanie i nadal muszą znosić towarzystwo pijaka , a do tego często jego pijanych kolegów, interwencje policji do miłych nie należą przede wszystkim dla byłych żon, bo pijakowi wszystko już jedno. Jest to koszmarne życie tych osób przez które ja nie chciałabym przechodzić. Może jestem ciut w lepszej sytuacji, ale problem jest taki sam. Były alkoholik nadal pozostaje zmorą żony. Tych co tego problemu nie znają, podają proste nieskomplikowane rozwiązania, teoretycznie mądre trudno coś tym racjom zarzucić. Życie jest jednak bardziej skomplikowane i nie sposób wszystkiego przewidzieć i racjonalnie problem rozwiązać. To niemożliwe, że łatwiej było mi uwolnić się od raka niż od męża alkoholika. Podczas medytacji nad swoim związkiem dotarło do mnie, że ja też jestem uzależniona, tylko nie bezpośrednio ale za pośrednictwem męża alkoholika. Jak to się stało! Jak do tego doszło? Niebawem ciąg dalszy uzależnienia alkoholowego nastąpi. Irena „ Zatem co jest prawdziwą przyczyną uzależnienia? Zacznijmy od tego, co nią nie jest. Źródłem problemu nie jest z całą pewnością to, co sugerują metody konwencjonalne, czyli: – Nie jest to zły nawyk. – Nie jest to czynnik dziedziczny. – Nie jest to spowodowane degeneratywnym środowiskiem rodzinnym – Nie jest to słaba konstrukcja psychiczna uzależnionego. – Nie jest to brak silnej woli. „ – GARY CRAIG
data publikacji: 08:15 ten tekst przeczytasz w 6 minut Scenariusz niczym z filmu "Kiedy mężczyzna kocha kobietę", w którym mąż trwa do końca przy żonie alkoholiczce, w życiu niestety się nie sprawdza. Kobiety zostają z alkoholikami, a mężczyźni, których partnerki piją, bardzo szybko się poddają, pakują walizki i dają nogę. Potwierdził to tegoroczny raport "Alkohol i zdrowie" przygotowany na zlecenie Kongresu Amerykańskiego. Polscy terapeuci mówią, że do identycznych wniosków dochodzą obserwując związki pacjentek nadużywających alkoholu. Dlaczego tak się dzieje? Kamira / Shutterstock Potrzebujesz porady? Umów e-wizytę 459 lekarzy teraz online Mars i Wenus Na dobre i złe Serce i oczy Razem i osobno My i ja Tekst został opublikowany w sierpniu 2017 r. Statystki pokazują, że to kobiety częściej trwają przy pijącym mężu. Większość panów odchodzi od pijących partnerek Kobiety, które żyją pod jednym dachem z alkoholikiem, często wierzą, że uda im się sprawić, że mąż przestanie pić. Panowie rzadko podejmują próbę naprawy sytuacji i wolą odejść Zdaniem specjalistów za postawę kobiet odpowiada wychowanie i przekonanie, że "kobieta powinna nieść swój krzyż" Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onet. Statystyki pokazują jedno: 9 na 10 żon alkoholików trwa u boku mężów. Natomiast 9 na 10 mężów alkoholiczek zostawia uzależnione żony. Większość z nas w pierwszej chwili zareaguje oburzeniem i refleksją: kobiety to życiowe siłaczki, kochające mimo wszystko, a oni dla bycia razem muszą mieć konkretne powody. Jakie? Główny to tzw. "zgodność towaru z umową" a to znaczy, że żeniąc się z tobą, nie kupił kota w worku i dobrze wiedział, w co się pakuje. Szukał kobiety podobnej do własnej matki – wrażliwej, opiekuńczej i zaradnej. Atrakcyjnej, bogini domowego ogniska, która ugotuje obiad, wyprasuje koszulę i zagwarantuje reprodukcyjny sukces. I nawet jeśli mężczyzna przestanie ją kochać, to będzie trwać u jej boku. Opuści tylko w stanie wyższej konieczności, czyli kiedy ona przyprawi mu rogi lub przestanie być tym, kim była... Ale zaraz, zaraz... zanim przypniemy mężczyznom łatkę bezdusznych drani. Pozwólmy im się wytłumaczyć... Przecież żonom alkoholików radzimy: „odejdź!”. Mówimy: "rzuć go kochanie, on nigdy się nie zmieni". W takim razie, dlaczego mężom alkoholiczek rekomendujemy "zostań" i suszymy głowę w momencie "małżeńskiej dezercji"? Być może mężczyznami wcale nie kieruje egoizm, tylko głos rozsądku? Ile kobiet żyjących w matni uzależnienia jest współuzależnionych? Nie twierdzę, że 9/10, ale część. I paradoksalnie chroniąc męża-alkoholika stwarzają mu komfortowe warunki do picia. Mars i Wenus Dlaczego współuzależnienie uznaje się za chorobę "żon alkoholików", a nie "mężów alkoholiczek". Tym bardziej że ich portret wcale nie jest tak jednoznaczny, jak mogłoby się wydawać. O współuzależnieniu nie przesądza rodzinny skrypt – statystyki pokazują, że tylko połowa współuzależnionych wychowała się w rodzinach, w których nadużywano alkoholu. Podobnie nie wszystkie charakteryzuje niskie poczucie własnej wartości, rozmyte granice tolerancji, brak zaufania do siebie i innych czy silna potrzeba kontroli. Niektóre z żon alkoholików są niezależne życiowo i finansowo, a mimo to latami żyją w matni uzależnienia. To pokazuje, że teoria płci Mars/Wenus niekoniecznie jest pisana palcem na wodzie. Na dobre i złe Dlaczego mężczyźni wiedzą, kiedy powiedzieć stop, a kobiety zapomniały, że takie słowo istnieje w słowniku. Zacznijmy od słów przysięgi małżeńskiej. Panie mają słabość do kościelnego "nie opuszczę Cię aż do śmierci", a panom zdecydowanie bliższa jest wersja: "uczynię, wszystko, żeby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe". Jak podkreśla psycholog Katarzyna Kucewicz: Męskie "na dobre i na złe", oznacza w domyśle: dopóki "źle" tak bardzo mi nie przeszkadza. Zarówno eksperymenty naukowe, jak i moja wiedza oparta na doświadczeniu w pracy terapeutycznej z parami potwierdzają, że wielu panów za priorytet w życiu uznaje własną wygodę i legendarny już męski "święty spokój". Nawet jeśli w relacji pojawi się ta trzecia, to mężczyzna prędzej zostanie z żoną niż z kobietą, z którą zdradza. Ale w chwili, kiedy jego „święty spokój” zostanie w znacznym stopniu naruszony, to zdecydowanie szybciej wycofa się z relacji. Nie zapominajmy, że żona alkoholiczka wymaga opieki i wzbudza bezradność. Może wywoływać wiele uczuć – od agresji i złości, po smutek i poczucie beznadziei. Serce i oczy Podobno mężczyzna coraz bardziej kocha kobietę, która go pociąga, a kobietę coraz bardziej pociąga mężczyzna, którego kocha. I to w pewnym sensie tłumaczy, dlaczego syndrom współuzależnienia częściej dotyczy kobiet. Nawet po latach w bełkoczącym alkoholiku widzimy Stefana z II b, który kupował nam rurki z kremem lub Zenka z I roku, który wytatuował sobie nasze imię na ramieniu. Kobiety kochają i wybaczają. Mówią: Pije, ale to dobry chłop... Ściągają męża z ulicy, kładą do łózka, a rano podają śniadanie i odwożą do pracy. Mózg mężczyzn, mimo wszystko działa inaczej. Wspomnienie o kobiecie to za mało, żeby ich zatrzymać. Niestety, powiedzenie "co z oczu to z serca" sprawdza się w 100 proc. – Alkohol odpala wiele ukrytych frustracji i pozwala wyładować je przy mężu. Kobiety pijące są często agresywne, emocjonalnie niedostępne, zimne i pełne pretensji. Z czasem przestają być atrakcyjne. Mogą własnym zachowaniem i nie dbaniem o siebie totalnie zniechęcić partnera i sprawić, że zacznie rozglądać się za kimś innym. Tak jak kobieta potrzebuje być przede wszystkim wysłuchana, tak mężczyzna potrzebuje być docenianym, chwalonym i podziwianym. Jeśli ona kieruje uwagę na alkohol, a nie jego, za nic ma walkę o własne zdrowie – to przestaje być w końcu dla niego obiektem – komentuje psycholog. Razem i osobno Wróćmy na chwilę na do kina. W jednej z ostatnich scen filmu "Kiedy mężczyzna kocha kobietę" Michael przyznaje, że nie umiał pomóc uzależnionej żonie. A Alice odpowiada, że to nigdy nie była jego rola. To wcale nie znaczy, że jedynym, słusznym wyjściem jest wziąć nogi za pas, ale trwanie obok latami wcale nie jest lepszym rozwiązaniem. Przypadki ponownego powrotu do czynnego uzależnienia zdarzają się nawet po 12, 19 czy 25 latach utrzymywania abstynencji! Czy to znaczy, że lepiej ewakuować się ze "związków wysokiego ryzyka"? Jak podkreśla psycholog Katarzyna, każdą sytuację należy rozpatrywać indywidualnie. – Jeśli alkoholik chce się leczyć, to dobrze jest trwać. Oparcie to nieoceniona pomoc. Ale jeśli pije pomimo próśb i gróźb, pomimo rozmów i błagań to sam podejmuje decyzje. Wybiera piwo, a nie męża, piwo, a nie dzieci, piwo, a nie karierę. Charakterystyczna dla współuzależnionych postawa "muszę poświecić życie dla drugiej osoby" jest niewłaściwa i toksyczna. Przez nią cierpi nie tylko para, ale i dzieci. Dzieci, które często marzą o tym, żeby współuzależniony rodzic "coś zrobił" i przeżywają traumę, za każdym razem, kiedy picie uchodzi na sucho. W moim gabinecie nie raz spotkałam się z DDA, którzy marzyli, że drugi rodzic ochroni ich przed uzależnionym. Zabierze, oddzieli i zakończy gehennę. Byli rozczarowani, wręcz straumatyzowani tym, że pomimo zdemoralizowanych zachowań uzależnionego rodzica latami tkwili w bagnie – mówi. My i ja Być może od kwestii, dlaczego współuzależnienie jest "chorobą żon", a nie mężów, ważniejsze jest pytanie, czy będzie tak zawsze? Czy kobiety w drodze emancypacji tak jak mężczyźni zaczną stawiać siebie na pierwszym miejscu? I zrozumieją, że do roli "Matki Polki" nie są przypisane raz na zawsze. – Chciałabym, żeby tak było, ale niestety w naszym społeczeństwie kobietę sprowadzono do męczennicy, która ma "nieść swój krzyż". Takiego wybrałaś, to teraz masz – mówią matki moich współuzależnionych pacjentek. Na szczęście coraz większa dostępność do terapii sprawia, że w całej dyskusji pojawia się jeszcze nasz terapeutyczny głos, który mówi "żadnego krzyża nie musisz nieść. Zdejmiesz go, kiedy zechcesz i ja ci w tym pomogę" – dodaje psycholog. Identyczne wyniki przyniósł raport "Alkohol i zdrowie", który przeprowadzono dla Kongresu Amerykańskiego w 1995 r. Potwierdzał on, że mężczyźni odchodzą od partnerek alkoholiczek, a kobiety w analogicznej sytuacji zostają z pijącymi partnerami. Przeczytaj także: "Gdy miałam trzy lata, mama podawała mi naparstek wódki smakowej do obiadu" "Mamy epidemię chorób odalkoholowych. Nigdy tyle nie wypiliśmy" Tak piją Polacy. Jesteśmy w czołówce spożycia alkoholu Spożycie alkoholu w Polsce Treści z serwisu mają na celu polepszenie, a nie zastąpienie, kontaktu pomiędzy Użytkownikiem Serwisu a jego lekarzem. Serwis ma z założenia charakter wyłącznie informacyjno-edukacyjny. Przed zastosowaniem się do porad z zakresu wiedzy specjalistycznej, w szczególności medycznych, zawartych w naszym Serwisie należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem. Administrator nie ponosi żadnych konsekwencji wynikających z wykorzystania informacji zawartych w Serwisie. Potrzebujesz konsultacji lekarskiej lub e-recepty? Wejdź na gdzie uzyskasz pomoc online - szybko, bezpiecznie i bez wychodzenia z domu. alkohol związki Upał to katorga dla serca. Kardiolog: codziennie się ważyć i uważać z piciem wody Z jednej strony czekamy z utęsknieniem na słońce, ale gdy już żar leje się z nieba, cały nasz organizm mówi basta. Serce tutaj wcale się nie wyłamuje. W takie dni... Klaudia Torchała Czy picie kawy może poprawić stan naszej wątroby? Co mówią najnowsze badania? Kawa przez długi czas traktowana była jako używka, której zbyt częste stosowanie raczej nie jest dobre dla naszego zdrowia. Jednak od jakiegoś czasu coraz więcej... Kawa przed śniadaniem? Eksperci radzą, kiedy ją pić po przebudzeniu Jest wielu zwolenników picia kawy zaraz po przebudzeniu, przed śniadaniem. Niektórzy nie wyobrażają sobie, że można inaczej rozpocząć dzień. Nie przekonują ich... Beata Michalik Ścigał się w piciu na czas. Opróżnił butelkę likieru i padł martwy Picie alkoholu na czas to bardzo niebezpieczna "zabawa", która może zakończyć się tragedią. W Republice Południowej Afryki młody mężczyzna wziął udział w... Sylwia Czerniak Organizm daje znać, że pijesz za dużo kawy. Nie przegap tych sygnałów Wielu z nas nie wyobraża sobie poranka bez filiżanki ulubionej kawy. Jednak nadmiar kofeiny może negatywne wpływać na nasz organizm. Na jakie sygnały warto... Sandra Kobuszewska Już jedna noc picia działa dramatycznie na organizm. Oto co się dzieje z mózgiem, wątrobą, żołądkiem Jedna noc intensywnego picia może prowadzić nie tylko do wystąpienia krótkoterminowych negatywnych efektów zdrowotnych, ale też do konsekwencji długoterminowych.... Marlena Kostyńska Naukowcy mają złe wieści dla amatorów piwa. "Im więcej pijesz, tym jest gorzej" Najnowsze badania prowadzone przez ekspertów z Uniwersytetu Pensylwanii podważyły wcześniejsze doniesienia i wykazały, że codzienne picie już niewielkiej ilości... Anna Górska Czy pijesz wystarczającą ilość wody? Sprawdź Nasz organizm to złożona maszyna, która do prawidłowego funkcjonowania potrzebuje odpowiedniej ilości wody. To właśnie ona bierze ogromny udział w regulacji... Wygląd nosa zdradza, czy przesadzasz z alkoholem? "Nos alkoholika" świadczy nie tylko o piciu Osoby, które nadużywają alkoholu, w obiegowej opinii mają często czerwony nos, który jest opuchnięty i pokryty zgrubiałymi nierównościami. "Nos alkoholika" został... Sylwia Czerniak Jak ograniczyć alkohol? Siedem wskazówek, żeby pić mniej Uświadomienie sobie problemu związanego z nadmiernym spożywaniem alkoholu jest pierwszym i najważniejszym etapem ku poprawie jakości swojego życia. Wiele... Karolina Gomoła
fot. Adobe Stock Obca kobieta zapytała mnie, czy kocham mojego męża. Chciałam się oburzyć – jakim prawem o to pyta, przecież w ogóle mnie nie zna. Ale nie zrobiłam tego, bo sama dałam jej to prawo, dzwoniąc na telefon zaufania. Co mnie podkusiło? Po prostu musiałam z kimś pogadać, z kimś nieznajomym, kto zachowa naszą rozmowę w tajemnicy, kto nie wywlecze moich brudów, komu nie będę musiała patrzeć w oczy... No ale nie spodziewałam się takiego pytania... – Czy kocha pani męża? – usłyszałam i... rozłączyłam się bez słowa wyjaśnienia. Dlaczego? Bo to zabrzmiało jak zdrada. Jak mogłabym nie kochać? Jednak teraz, kiedy wieczorem siedzę przy oknie i wypatruję jego sylwetki na ulicy, zaczynam mieć wątpliwości... Jesteśmy 8 lat po ślubie, w pokoju obok śpi nasza córka, Iwonka, a ja siedzę z nosem przyklejonym do szyby i czekam na jego powrót. Ile już było takich wieczorów? Mnóstwo. Od dawna w ten sposób spędzam prawie każdy. Kiedyś, zanim urodziłam Iwonkę, denerwowałam się, gdy mąż późno wracał. Bałam, że przytrafiło mu się coś złego. „Może miał wypadek, może ktoś go napadł, może zasłabł?”. Chciałam, by już był w domu. Chodziłam po mieszkaniu, nasłuchiwałam jego kroków na klatce schodowej, wypatrywałam przez okno. Gdy na ulicy dostrzegałam jego sylwetkę, biegłam podgrzewać obiad. Potem, mieszając zupę w garnku, niecierpliwie nasłuchiwałam, czy już podchodzi do drzwi. Lubił, kiedy obiad był na stole w chwili, w której przekraczał próg domu. Równo ze zgrzytem klucza w drzwiach nalewałam zupę na talerz i zanosiłam do pokoju. Nie obchodziła go godzina – czy to było po południu, wieczorem, czy w nocy – obiad musiał być na stole. Czasem mimo to był niezadowolony. Trudno mu dogodzić, chociaż staram się, jak umiem najlepiej Przedłużający się zgrzyt klucza w zamku. Drżenie rąk, w których niosłam talerz. I jego pełen pretensji głos: – Specjalnie tak zamykasz drzwi, żebym nie mógł otworzyć. Szybko stawiałam talerz na stole i biegłam do przedpokoju przywitać mojego ukochanego. – Gdzie byłeś tak długo? – pytałam zmartwiona. – Skończyłeś pracę o 17, a jest 23. – Nie twoja sprawa – burczał i zwykle mnie odpychał. Czasem się potknęłam, uderzyłam ramieniem o wieszak. – Ale z ciebie niezdara... – uśmiechał się kpiąco. – Obiad jest? – zataczając się, szedł do pokoju. – Jest, jest – mówiłam szybko. – Czeka już na ciebie. Zamykałam za Witkiem drzwi, zbierałam rozrzucone przez niego rzeczy, układałam je i biegłam do pokoju. Zwykle zdążył już włączyć telewizor i usiąść przy stole. Z groźną miną mieszał łyżką w talerzu. – Co to ma być? – widziałam po jego minie, że mu nie smakuje. Zazwyczaj mu nie smakowało, choć się starałam. – Otruć mnie chcesz? Zauważałam, jak zaciska palce na brzegu talerza. Potem musiałam szybko się uchylić albo odskoczyć, kiedy talerz z zupą leciał w moją stronę. Z reguły mi się udawało. Raz tylko nie zdążyłam. – Mówiłeś, że lubisz pomidorową – próbowałam się tłumaczyć. – Pomidorową lubię. A ty co ugotowałaś? Jakieś pomyje. Zrób mi kanapki. To chyba umiesz. Biegłam do kuchni, by spełnić jego życzenie. – I posprzątaj ten chlew. – wołał za mną. Robiłam kanapki, starając się, by wyglądały ładnie. Witek lubił ładnie podane jedzenie. Zanosiłam mężowi kolację, po czym brałam się za wycieranie rozlanej zupy i zebranie potłuczonego talerza. Wciąż musiałam kupować nowe naczynia. Jestem młodsza od męża i wtedy jeszcze nie umiałam wielu rzeczy. Dopiero uczyłam się gotować, sprzątać, prać, prasować. Witek miał powody, żeby się złościć. Chyba żaden mąż nie zniósłby spokojnie myśli, że ożenił się z kobietą, która nie umie zadbać o dom. O dom, na który on zarabiał. Jak to mówią: mężowy chleb, mężowa wola. Kiedy już Witek zjadł, kładł się spać. Cieszyłam się wtedy, że jest już w domu, że dotarł bezpiecznie. Z ulgą zmywałam naczynia, sprzątałam pokój, wietrzyłam go, żeby nie śmierdział alkoholem. Potem kładłam się obok Witka w naszej sypialni i patrzyłam na jego zmęczoną, czerwoną twarz. Czasami głaskałam ją delikatnie, z czułością. Mój mąż. Mój ukochany. Już był w domu, tuż obok, już nie byłam sama. Kiedy przez sen mnie przytulił, nie posiadałam się ze szczęścia. Brakowało mi jego silnych ramion, poczucia bezpieczeństwa, pewności, że wszystko jest dobrze. Kiedy leżałam przytulona do niego, od razu się uspokajałam. Nie przeszkadzało mi, że śpi w ubraniu, że śmierdzi. Najważniejsze, że go miałam, że miałam dla kogo żyć i się starać. Tak było kiedyś. Z czasem przestałam się tak denerwować jego nocnymi powrotami. Wiedziałam, że prędzej czy później wróci. Może przyprowadzą go koledzy, może przyjdzie sam, albo zadzwoni nazajutrz, żeby odebrać go z Izby Wytrzeźwień. Tęskniłam, kiedy go nie było. Siedziałam przy oknie i wpatrywałam się w ulicę. Już się nie denerwowałam. Może odczuwałam lekki niepokój o to, czy nic mu się nie stało, ale się nie denerwowałam. Nie mogłam, bo nosiłam pod sercem nasze dziecko. Owoc naszej miłości. Siedziałam przy oknie, gładziłam brzuch i przemawiałam do niego. Wyobrażałam sobie, jak Witek wraca po pracy do domu, jest popołudnie, razem jemy obiad, a potem idziemy na spacer z naszym maleństwem. – Tatuś na pewno cię pokocha – zapewniałam je. – I wtedy się zmieni. Zacznie przynosić do domu więcej pieniędzy. Kupimy ci śliczne ubranka, wózek, urządzimy pokoik... Żyłam marzeniami o naszej wspólnej szczęśliwej przyszłości. Witek też się cieszył. – To będzie syn – mówił, gdy wracał późnym wieczorem do domu. – Drugiej głupiej baby nie zniosę. Zawiodłam go. Kiedy urodziła się Iwonka, nawet nie odebrał nas ze szpitala. Rozumiałam to, znowu coś zrobiłam źle, nie tak, jak oczekiwał. Ze szpitala przywiozła nas moja mama. Miałam nadzieję, że za kilka dni przejdzie mu złość. Nie przeszła. Nie mogłam mieć do niego żalu. Chciał syna, a ja urodziłam mu córkę. – Chciałaś dziecko, to sobie radź sama – słyszałam, kiedy prosiłam go o pieniądze. Zwykle po powrocie do domu zjadał to, co przygotowałam, i szedł spać. Wtedy czasami zdobywałam się na odwagę i wyciągałam mu z kieszeni jakieś drobne. Nie za dużo. Tyle, żeby starczyło na kilka dni. Kiedyś wzięłam więcej i Witek się wściekł, że go okradam. Iwonka rosła szybko, na szczęście moja mama się nią zajęła i mogłam iść do pracy. Nie zarabiałam wiele, ale jakoś wiązałam koniec z końcem. Może byłoby łatwiej, gdybym nie musiała spłacać długów Witka. No ale jestem jego żoną i muszę płacić. Moje miejsce jest przy mężu, na dobre i na złe Siedzę przy oknie i patrzę, czy mój mąż już wraca... Od pewnego czasu jest bardzo podejrzliwy. – Kto tam wie, czy ty do roboty chodzisz, czy spotykasz się z jakimiś gachami – mówi często. Rozumiem te obawy. Kolegę, z którym pił, zostawiła żona. Najpierw zaczęła nasyłać na niego policję, potem się z nim rozwiodła, a na koniec wyrzuciła go z mieszkania. Wituś pewnie martwi się, czy nie zrobię tego samego. Nie zrobię. – Jak wytniesz mi taki numer, to cię zabiję – powiedział mi niedawno. Był wtedy bardzo zdenerwowany. Długo w nocy tuliłam go i zapewniałam, że nigdy nie zostawię. Nie mogłabym. Nie umiałabym...– Sama nie dasz sobie rady– powiedział. – Za głupia jesteś. Wiem o tym. Nawet nie miałabym dokąd pójść. Do rodziców nie mogę, bo mama musi się teraz opiekować ojcem. Po latach picia utracił częściowo wzrok. Rodzice zawsze powtarzali mi, że mąż i żona powinni trzymać się razem, choćby nie wiem co. No to się trzymam Witka. Jest moim mężem, przysięgałam mu przed ołtarzem, a co Bóg złączył, człowiek nie ma prawa rozłączyć. A brudy trzeba prać we własnym domu, nie wywlekać na światło dzienne. To też słyszałam. Rozmowa z nieznajomym terapeutą to żadne wywlekanie. Nie zna mnie, nie wie, kim jestem, nie zdradzi moich sekretów. Wpatruję się w ulicę. Mógłby już wrócić do domu. Chciałabym się położyć spać, bo rano muszę wstać wcześnie do pracy, a zawsze po jego powrocie mam coś do roboty. Wczoraj sprzątałam do pierwszej w nocy, bo Witek zwymiotował na dywan. A to pytanie terapeutki... Próbuję sobie na nie odpowiedzieć. „Czy kocham go jeszcze?”. Spoglądam przez okno. Jest. Idzie. Czuję niepokój i podekscytowanie na widok zataczającego się męża. Ręce zaczynają mi drżeć, kiedy nalewam zupę. Zaraz będzie w domu. Zje, położy się, a ja wtulę się w jego ramiona. Tak, kocham go. Gdybym nie kochała, byłabym wolna, mogłabym odejść. A tak... A może to strach mnie przy nim trzyma? Więcej listów do redakcji:„Powiedziałem żonie: »Sorry skarbie, ale nasz czas minął« i odszedłem do młodej kochanki. Chciałem poczuć, że żyjꔄWybaczyłam mężowi seks ze stażystką, bo każda zdrada ma swoją przyczynę. Ja też byłam winna, że poszedł do innej”„Nie odeszła do kochanka, ale dlatego, że coś się skończyło... To bardziej boli niż zdrada”
chcę odejść od męża alkoholika